JAZDA PO CZŁOWIECZEŃSTWO?
Samotny człowiek w bezkresnych przestrzeniach mroźnej krainy budzi w sobie zwierzę, którego krzyk rozbrzmiewa po szerokich wodach Morza Barentsa, niknącego w głębiach Oceanu Arktycznego. W takim to klimacie słyszymy eksperymenty grupy Figurentheater Wilde & Vogel z gitarą i fletem w plątaninie sznurków i dziwnych urządzeń. Może to być muzyczna wizja Syberii dla widzów, którzy zetknęli się z grupą po raz pierwszy. Ci, którzy pamiętają „Fazę REM Phase” sprzed dwóch lat, mogą odczuwać zawód, bo tego rodzaju ekspresja dźwiękowa wytworzyła już u nich wyobrażenie snu i nie są w stanie przemalować go na ośnieżone tajgi kołymskie.
Nie znaczy to jednak, że Michael Vogel nie ma nam nic do zaoferowania. Mroczne lalki i zwierzęca postać w świetle dwóch czerwonych lampek, wskazująca na zdziczenie w tej wrogiej, lodowatej pustce, na plan pierwszy wysuwają pytanie kim jestem bez kagańca kultury, w której wyrosłem i ludzi ją tworzących? Co w sobie noszę pod skorupą konwenansów i powierzchownej ogłady, na których mocy śmiem mniemać, że homo sapiens to wyjątkowy gość, a nie Tuwimowski astmatyk? A jeśli widzę w sobie podwojoną duszę, która część jest tą moją? Tego rodzaju wątpliwości targają bohaterem „Syberii”, nim ukoi je szczęściem spotkania kogoś takiego jak on na tym końcu świata. Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania, trzeba, niedokładnie mówiąc za Mandelsztamem, „umrzeć, a potem na koń i jazda”…
Joanna Sochocka
JOURNEY FOR HUMENITY?
A lonely man in an infinite space of an icy-cold land becomes an animal, whose scream is heard throughout Barents Sea waters, somewhere in the depths of the Arctic Ocean. In such climate, we hear experiments of Figurentheater Wilde & Vogel with guitar and flute in a tangle of strings and strange devices. It can be a musical vision of Siberia for those, who see the German group for the first time. Those, who remember Faza REM Phase presented in Bialystok two years ago, can be little disappointed, because this kind of sound expression which then created a notion of a dream is now not able to be reused to paint snowy Kolyma lowlands.
It does not mean, however, that Michael Vogel does not have anything to offer . Dim puppets and an animal-like creature lit by two red lamps indicating barbarity in this hostile icy emptiness, create questions concerning ourselves deprived of culture we stem from. What is inside me under the shell of social conventions and superficial refinement aiming to prove that homo sapiens is an extraordinary guy, a not a Tuwim-like asthmatic? And if I see a double-soul inside me, which one is mine? Siberia’s main character is frantic with anxiety till he is soothed by happiness of coming across someone in this end of the world. An in order to find answers to those questions one, should “die, and then: the jump on the horse”, as Mandelstamm once said.
Joanna Sochocka