Ułatwienia dostępu

Dziady po Białoszewskim

Czego potrzebujesz duszeczko?

 

Każdy zna chyba drugą część  Dziadów Adama Mickiewicza, w której to ludzie przywołują duchy zmarłych, by spełniając ich prośby, pomóc im w końcu trafić do nieba. Podobnie w spektaklu Anny Retoruk, przyjaciele niezwykłego artysty, Mirona Białoszewskiego, zbierając się w jego pustym już mieszkaniu i wspominając go, sprawiają że ożywa. Może lepiej – powraca, staje się obecny. Mówi do nich za pośrednictwem przedmiotów i przestrzeni, które tak ukochał.

W spektaklu poznajemy Mirona osobiście. Podglądamy go jakby przez okno, przez odsłoniętą na czas pewien firankę. Widzimy jak królewskim zwyczajem – leżąc na łóżku, przyjmuje gości. Zagłębiamy się w jego fascynację muzyką i wszelakimi dźwiękami. Przeglądamy posiadane przez niego książki i fotografie (poznajemy też osoby na nich widniejące). Przeżywamy razem z nim przeprowadzkę do kolejnego już mieszkania. Zwykł je poetycko nazywać – miejscem utajenia. Okazuje się bowiem, że według wielu, Białoszewski nie pochodził z tego świata. Delikatny, uduchowiony, ulotny… w spektaklu musi na nowo zmierzyć się ze światem, samym sobą i swoją twórczością. Pomimo wielu przeciwności i sytuacji jakie powinny wyprowadzić go z równowagi, on wciąż pozostaje oazą spokoju.

W tle od czasu do czasu słyszymy utwory artysty (w jego autorskim wykonaniu!)– te prozatorskie –oddające to co rzeczywiste i codzienne, i te poetyckie – skłaniające się ku metafizyczności. Trójka wyśmienitych aktorów, cały czas gra „na najwyższych obrotach”. Jak w kalejdoskopie wirują przed nami co raz to inne postacie z życia artysty. Wirują właściwie nie przed nami. Są gośćmi samego Mirona nieustannie obecnego pod postacią przechodzącej z rąk do rąk perfekcyjnie upodobnionej do oryginału papierowej głowy Białoszewskiego.

Spektakl rozgrywa się w miejscu bez wyjścia – w klatce czterech ścian PRLowskiego mieszkania i życia poety. Mimo całej klaustrofobiczności, jest w tej przestrzeni coś tak urzekającego, że chciałoby się tam przebywać bez końca. Cóż to takiego? To właśnie On – unikatowy Miron Białoszewski ze swoją natchnioną osobowością niczym mityczny król Midas zamieniający wszystko wokół siebie w metafizyczne złoto.

Magdalena Sadowska

 

What do you need, poor soul?

I think everyone knows the second part of “ Dziady”  by Adam Mickiewicz, in which people summon  the spirits of the dead in order to meet their requests and help them finally get to heaven. Similarly, in the performance of Anna Retoruk, friends of extraordinary artist, Miron Białoszewski, gather in his empty apartment and by telling stories about him, make him come alive. Perhaps even more than that  – he  returns, becomes present.  He communicates with  them through objects and space which he loved so much.

In the performance we get to know Miron personally. The audience observes him as if through a window or a curtain unveiled only  for a moment.  We see how, in a royal manner,  he lies on the bed welcoming his  guests. We immerse in his fascination with music and sounds. We look through his books and photographs (also getting to know people who appear in them). Together we are experiencing his move to another apartment. He used to call it  – a place of latency. It turns out that, according to many people, Białoszewski was not from this world. Delicate, soulful, volatile … in the performance  he has to face  the world, himself and his work once again. Despite many adversities and the situation which should throw  him out of balance, he still remains an oasis of tranquility.

In the background, from time to time, we can hear his songs (performed by himself) – Those written in  prose – reflecting  what is real and daily, and those poetic – leaning towards the metaphysical world. Three excellent actors constantly perform  “at top speed”. Various characters from artist’s life whirl in front of our eyes like in kaleidoscope. In fact they do not whirl in front of us. They are guests of  Miron –  who is constantly present in the form of a paper-made Białoszewski’s head, passed from hand to hand. The show takes place at the point of no return – in a cage of communistic flat from poet’s life. Despite claustrophobic atmosphere, it  so captivating that one would like to stay there forever. What is it then? It is he – a unique Miron Białoszewski with his inspiring personality,  like the mythical King Midas converting  everything around him into  the metaphysical gold.

Magdalena Sadowska

fot. Tobiasz Czołpiński